Tragedie chodzą po ludziach. Boleśnie przekonał się o tym malutki Szymon, który chcąc dorównać swoim starszym kolegom, bezmyślnie papugował ich wszystkie zachowania. Najczęściej kończyło się to bolesnymi upadkami, skaleczeniami i płaczem. Ale jednego dnia stało się coś dużo gorszego. Otóż pewnego pięknego sobotniego poranka chłopcy bawili się nad stawem; była zawieszona tam lina, służąca do huśtania się nad wodą. Wszyscy bawili się wyśmienicie. Do momentu, w którym mały Szymek wgramolił się na linę i zaczął się mocno bujać. Kiedy już zaczęło się robić niebezpiecznie, stało się najgorsze – uderzył z dużą siłą o drzewo. Był ból, i był płacz. Na szczęście zakończyło się to tym, że rodzice wysłali go na turnus rehabilitacyjny dla dzieci nad morzem, aby powrócił tam do zdrowia. Pamiętał jednak tę sytuację do końca swojego życia. Nauczył się wtedy, że zawsze trzeba bardzo uważać, i żeby nigdy nie dać się porwać złudnej chęci zaimponowania kolegom. czasami po prostu nie warto tego robić, nie warto ze względu na swoje zdrowie.